Wypadek zdarzył się kilkaset metrów od stajni.
Klacz potknęła się wchodząc na lisią górkę podziurawioną lisimi norami. Większość lisich nor była zasypana przez nas. Jedna z dziur w zboczu nie, bo była ukryta w trawie i niewidoczna. Klacz w nią wpadła i runęła na plecy.
Klacz po upadku poobijała się, wpadła grzbietem w zagłębienie terenu i nie mogła się wydobyć.
Leżała w nim głową w dół, aż ją znalazłam o 5 rano. Leżąc w takiej niewygodnej dla konia pozycji, dostała kolki. Potem zaczęła ronić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz