Po drodze zrobiło się jej bardzo słabo i niewiarygodnie śpiąco. Marzyła o tym, by położyć się na poboczu. Ledwo się przed tym powstrzymała.
Z trudem dojechała do Olecka, do Kauflanda. Tam wypiła litr soku marchiowego, ale nie pomogło. Nadal było jej słabo. Nie miała siły, by dalej jechać. Jakaś pani zainteresowała się. Chciała wezwać karetkę. Indianka powstrzymała ją. Liczyła, że może jej przejdzie. Nie przeszło.
Bezsilna, wezwała karetkę. Karetkowicze profesjonalnie zajęli się osłabioną kobietą. Było EKG i badanie ciśnienia. Chyba też kroplówka.
Odwieźli ją do szpitala.
Teraz Indii leży w szpitalu i pobiera kroplówki.
Dostała ich dużo więcej, niż jej osłabiona klacz.
Indiankę zastanawia, czy aby wet nie dał klaczy za mało tych kroplówek. Tylko dwa czy trzy worki dostała Dakota, a to przecież potężny organizm, kilka razy cięższy od ciała osłabionej Indianki.
Może, gdyby dostała więcej, żyłaby?
Indianka