wtorek, 10 grudnia 2019

Oświadczenie hodowcy w sprawie rabunku zwierząt

Sprawy grabieży zwierząt Izabeli Redlarskiej przez pseudo fundację pro zwierzęcą Molosy Adopcje

 

II SPP/Ol 112/19 II SA/Ol 819/19 tymczasowy zabór owiec i kóz hodowcy, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie

II K 624/18 rzekome znęcanie się nad owcami i kozami przez hodowcę, Sąd Rejonowy w Olecku

II K 358/19 rzekome znęcanie się nad końmi i psem przez hodowcę, Sąd Rejonowy w Olecku

II Kp 181/19 kradzież z włamaniem do domu Izabeli Redlarskiej w Czuktach 1 w dniu 8 kwietnia 2019 przez fundację Molosy Adopcje Sąd Rejonowy w Olecku

 

Wójt gminy Krzysztof Locman oraz Rada Gminy Kowale Oleckie

(87) 523 82 74

locman@kowaleoleckie.eu

Urząd Gminy Kowale Oleckie

87 523 82 74

87 523 82 09

87 523 82 79

gmina@kowaleoleckie.eu

Skarbnik gminy Dorota Zaniewska

(087) 5238274 w. 32

skarbnik@kowaleoleckie.eu

Sekretarz gminy Teresa Kołodzińska-Sieńko

(087) 5238274

sekretarz@kowaleoleckie.eu

 

Oświadczenie hodowcy w sprawie rabunku zwierząt

 

Elżbieta Kozłowska, prezeska fundacji Molosy Adopcje dokonała dwóch nielegalnych odbiorów moich zwierząt z mojego gospodarstwa z naruszeniem prawa oraz szeregu przepisów i procedur.

 

W dniach, w których dokonała swoich nalotów na bezbronną kobietę i jej zwierzęta, na farmie nie było żadnych zwłok, ani chorych zwierząt.

 

Ponieważ żaden z jej odbiorów nie stanowił legalnej procedury, nie spełniał wymogów legalnej procedury, można i należy nazwać to co zrobiła - grabieżą cudzej własności. W grabież została wmanipulowana niedoświadczona w odbiorach Gmina Kowale Oleckie i urzędnicy UG.

 

Przede wszystkim żadna fundacja pro zwierzęca nie może dowolnie sobie wywozić cudzych zwierząt wg swojego bzdurnego widzimisię i na podstawie pomówień i oszczerstw internetowych trolli i hejterów.

 

Aby dokonać przemocowego odbioru cudzych zwierząt muszą być do tego spełnione określone przesłanki. Są nimi prawomocny wyrok sądowy lub prawomocna decyzja administracyjna wójta.

 

W dniu odbioru zwierząt 3 maja 2018 w nocy i 8 kwietnia 2019 roku, żadna decyzja ani wyrok nie był w mocy. Zatem wywóz był nielegalny.

 

Wyjątek stanowią sprawy extremalne, nie cierpiące zwłoki - konkretne i realne zagrożenie życia zwierząt.

 

Zagrożenie musi być realne, a nie wymyślone lub naciągane. Takim realnym zagrożeniem życia może być np. skręt kiszek lub kolka konia.

 

Jeśli nie ma możliwości pomocy zwierzęciu na miejscu, a konieczna jest operacja w klinice koni, wówczas akcja ratunkowa ma sens.

 

Innym przykładem jest powódź lub wybuch wulkanu, gdzie istnieje konieczność ewakuacji zwierząt ze strefy zagrożenia.

 

W momencie ustania zagrożenia, zwierzę musi być zwrócone właścicielowi.

Niedopuszczalne jest wielomiesięczne przetrzymywanie cudzego zwierzęcia wbrew woli właściciela.

 

Nieobcięte pazurki kota lub psa, nie są powodem do rabunku cudzego mienia, ani żadnym uzasadnieniem wywozu wbrew woli i inetesowi właściciela. Zwierzęta są dobrem materialnym rolnika i hodowcy. Stanowią realną wartość i składniki majątku rolnika i hodowcy. To nie są zwierzęta bezpańskie pozbawione opieki i troski. Wszystkie zrabowane zwierzęta w dniach rabunków były pod opieką właściciela i zostały tej opieki bezprawnie pozbawione i wywiezione w miejsca, gdzie nie było opieki, a zwłaszcza troskliwej i należytej w wyniku czego większość zwierząt padła.

 

Przepocone, zakurzone futro lub nie ostrugane kopyta, czy liniejąca lub po prostu gęsta, zimowa sierść nie są powodem do wywozu zwierząt z gospodarstwa właściciela.

 

Natomiast liczne zgony mające miejsce na cudzych farmach po wywiezieniu zdrowych zwierząt z mojej farmy, pokazują, jaką gehennę przeszły moje zwierzęta w cudzych, niedbałych, obojętnych rękach, gdzie mimo tylu zaangażowanych osób, nie potrafiono poradzić sobie z karmieniem i pojeniem zwierząt.

 

Władze i osoby, które uzurpują sobie prawo do zarządzania moim mieniem i marnowania moich zwierząt całkowicie się skompromitowały, a nawet popełniły przestępstwo doprowadzając dziesiątki moich zwierząt do śmierci, albowiem te wszystkie masowe zgony miały miejsce po wywiezieniu, a nie na mojej farmie. Masowe zgony moich zwierząt nastąpiły w wyniku rabunku moich stad z mojego gospodarstwa. Dopóki fundacja i urzędnicy nie mieszali się do moich zwierząt, do mojego gospodarzenia - zwierzęta szczęśliwie i zdrowo u mnie żyły i rozwijały się.

 

Naturalnie gęste futro zimowe nie jest ani oznaką zaniedbania zwierzęcia, ani powodem do konfiskaty cudzego mienia.

 

Gęsta, zimowa sierść to rzecz naturalna, naturalna cecha zwierząt dzikich, ale też gospodarskich, zwłaszcza tych trzymanych w systemie chowu otwartego, gdzie zwierzę większość dnia, a nawet całą dobę spędza na wolnym powietrzu.

 

Powodem do zaboru zwierząt nie są też bajdurzenia znudzonych lub złośliwych internautów mieszkających na drugim końcu Polski lub w innym kraju.

 

Uczciwa weterynaria powiatowa lub fundacja prozwierzeca, gdy przeprowadza kontrolę na danym gospodarstwie, na którym jej zdaniem wystepują nieprawidlowosci, daje zalecenia na pismie hodowcy i wyznacza termin na ich spełnienie. Tutaj, takiej sytuacji nie było. Od razu zwierzęta bezpodstawnie zostały wywiezione, w oparciu o wyssane z palca, złośliwe pomówienia. Kobieta, która reprezentuje fundacje Molosy Adopcje przyjechala z twarzą pełną oszczerstw oraz na miejscu zmyślała i w twarz kłamała na temat tego co zastała na gospodarstwie. Wywiozła zwierzęta z mojej farmy bezpodstawnie, po to, żeby mataczyć.

 

Prawdziwym celem wywozu zwierząt z gospodarstwa przez patologiczne fundacje pro zwierzęce jest fabrykowanie dokumentacji mającej na celu uzasadnienie tymczasowego odbioru oraz trwałej konfiskaty majątku rolnika, a także wygenerowanie sztucznych, zbędnych, zawyżonych kosztów oraz organizacji spektakularnych zbiórek internetowych na podstawie masowego hejtu przeciwko hodowcy, hejtu, którego drugim celem jest zastraszenie właściciela, doprowadzenie do załamania nerwowego i samobójstwa, by zaatakowana ofiara nie mogła się bronić, a fundacja pseudo pro zwierzęca na grobie zniszczonego psychicznie i materialnie hodowcy budowała interes swojego prywatnego gospodarstwa i rancza, jak ma to miejsce w przypadku Elżbiety Kozłowskiej, prezeski fundacji Molosy Adopcje. Doświadczona złodziejka daje instrukcje, jak manipulować materiałem dowodowym, czyli zrabowanymi zwierzętami, aby uzyskać odpowiednio sfałszowaną dokumentację weterynaryjną.

Celem jest uzyskanie ogromnych korzyści materialnych i finansowych kosztem obrabowanego, skrzywdzonego rolnika.

 

Kobieta ta zarobiła na mnie i moich zwierzętach około 65.000 złotych, z czego 35.000 zł to są aktywa, a 30.000 zł to są pasywa, w postaci roszczeń Elżbiety Kozłowskiej wobec Gminy Kowale Oleckie.

 

Jako mieszkanka Gminy Kowale Oleckie, oraz osoba poszkodowana przez Elżbietę Kozłowską, nie wyrażam zgody, by Gmina trwoniła pieniądze na sponsorowanie przestępczej działalności mieszkającej pod Warszawą Elżbiety Kozłowskiej.

 

Należy pamiętać, iż zwierzęta właścicielskie stanowią cudzą własność, którą chroni nasza polska Konstytucja.

 

Konstytucja jest prawem nadrzędnym nad ustawami. Konstytucja to kanon praw człowieka, zabezpieczających podstawowe wolności i prawa człowieka w Polsce. Do jednych z podstawowych i elementarnych praw człowieka należy prawo własności.

 

Hodowca kupił ziemię, kupił budynki, kupił materiał zarodowy, wykopał lub pogłębił czyste, naturalne wodopoje, osuszył podmokłe łąki, zainwestował w hodowle pieniądze, pracę, czas, swoje życie i serce, latami odmawiał  sobie osobistych przyjemności - nie po to, by jakaś szemrana pseudo fundacja dowolnie i bezkarnie obłowiła się jego kosztem, oczerniając go, pomawiając o zaniedbania i rzekome znęcanie.

 

Ta kobieta, ani żadna osoba przez nią sprowadzona na moje gospodarstwo, nie była świadkiem żadnego znęcania się hodowcy nad zwierzętami.

Jej pomówienia mają na celu wyłudzenie cudzej własności.

 

Irracjonalne jest twierdzenie, że jakikolwiek hodowca znęca się nad zwierzętami, albowiem hodowca, a zwłaszcza hodowczyni to jest jak matka, która matkuje swoim zwierzętom z miłością i dba o nie oraz wychowuje najlepiej jak potrafi.

 

Hodowca to jest zawód pozytywny. Hodowca to nie jest sadysta. Hodowca to jest dobra, szlachetna i pozytywna osoba, która przyczynia się do przedłużania gatunku oraz do uszlachetniania zwierząt gospodarskich takich jak krowy, konie, owce, kozy, świnie, króliki, drób oraz towarzyszących takich jak psy, koty.

 

Polski rolnik od zarania istnienia tego zawodu, stylu życia i powołania gospodarował zarządzanymi składnikami gospodarstwa w sposób rozważny i oszczędny.

 

Rolnik to osoba od dziecka nauczona oszczędności i gospodarności wszystkimi zasobami gospodarstwa w skład których wchodzą także zwierzęta gospodarskie.

 

Ja się na wsi nie urodziłam, ale się wychowywałam na wsi pod Szczecinem. To sprawiło, że przejęłam rolnicze i hodowlane nawyki, w tym gospodarność. Nigdy niczego nie marnuję. Nie ma szans, abym dobrowolnie zmarnowała prawie tonę wartościowego mięsa. Dlatego, gdy z przyczyn naturalnych padły dwa konie, postanowiłam to mięso zagospodarować.

Mimo choroby i osłabienia oraz traumy spowodowanej padnięciem dwóch koni, próbowałam tę górę mięsa uratować dla siebie i moich kotów oraz psa.

 

To normalne i naturalne, że zwierzęta gospodarskie hoduje się i chowa w określonym celu gospodarczym i hodowlanym oraz użytkowym, takim jak pozyskiwanie mięsa, futer, skór, mleka, miodu, pierza, a także w celach użytkowych takich jak zaprzęgowe bądź jeździeckie.

 

Owce hodowałam na wełnę, a konie do zaprzęgu, kozy na mleko i sery.

 

Nie ma nic drastycznego w tym, ani niemoralnego w tym, że padłe i martwe 2 konie pokroiłyśmy na kotlety, by nakarmić siebie, psy i koty. Mięso było zdrowe i bardzo dobrej jakości. Pokrojenie mięsa nie jest przestępstwem, a ja nie należę do zidiociałego pokolenia niedojrzałych psychicznie i emocjonalnie wegan, którzy histeryzują w obliczu widoku mięsa.

 

Strata dwóch wspaniałych koni to wielka strata i trauma, nie mogłyśmy jednak pozwolić na to, by zmarnowała się góra mięsa doskonałej jakości. Konie to nie ludzie, to tylko zwierzęta, chociaż przykro i szkoda było je kroić, gdyż ból serca z powodu ich śmierci był ogromny, jednak było to racjonalne działanie typowo rolnicze i gospodarne. Trzeba było przełamać się i kroić. Łzy płynęły, ale krojone było.

 

Osoby, które decydują się mieszkać na wsi i gospodarzyć muszą być twarde i dzielne. My takie jesteśmy. Ja gospodarzę od 17 lat, a Niemka przyjechała w 2016 roku i z przerwami bywa u mnie oraz wolontaryjnie bierze udział w różnych pracach gospodarskich. Wie i rozumie, że żywność jest w sklepach droga i skażona, dlatego woli moje warzywa, owoce i mięso, niż sklepowe. Poza tym Niemce skończyły się oszczędności i chętnie korzysta z opcji darmowego pozyskiwania żywności.

 

W dniu 8 kwietnia 2019 na utrzymaniu miałam mięsożerną siebie, jednego dużego psa i 6 kotów, a Niemka jedną suczkę. Ponadto ja choruję na niedoczynność tarczycy, która sprawia, że jestem senna i osłabiona, zmęczona.

 

Aby poczuć się lepiej, muszę jeść mięso. Źrebaka pokroiłam ja, a Niemka klacz. Ja byłam w tym czasie zbyt chora i osłabiona, byłam wycieńczona wcześniejszym ratowaniem koni, które mimo to niestety padły. Z trudem oskórowałam i wyfiletowałam źrebaka i pokazałam Niemce, jak skórować i filetować klacz, bo na klacz już nie miałam siły. Jak na wegetariankę poradziła sobie genialnie z pozyskiwaniem mięsa dla jej pieska.

 

Rolnicy, traperzy i survivalowcy nie rozumieją internetowej histerii panienek z miasta, które traktują pozyskanie i wykorzystanie mięsa jako rodzaj świętokradztwa, tym bardziej, że często te same panienki dopuszczają się prawdziwego świętokradztwa podczas marszów homoseksualistów, gdzie celowo i z premedytacją są obrażane święte symbole narodowe i chrześcijańskie.

 

 To nie my postąpiłyśmy szokująco, lecz współcześnie wytworzona niedojrzala psychicznie i emocjonalnie Bambi Generation (zdziecinniałe pokolenie) jest tak oderwana od rzeczywistości i realnego życia, że nie potrafi prostych oczywistości przyjąć do wiadomości i zaakceptować. Stąd też skala internetowego hejtu sprytnie podsycanego przez Kozłowską.

 

Znęcanie to umyślne zadawanie nieznośnego bólu fizycznego lub psychicznego lub obu naraz.

 

Przykładem takiego działania jest celowe najeżdżanie traktorem na konie, owce, kozy, wgniatanie traktorem kóz i owiec w ogrodzenie, napędzanie przerażonego konia na druty kolczaste - to jest właśnie znęcanie się nad zwierzętami, także szczucie owiec i kóz oraz koni agresywnymi psami.

 

Za tego typu zbrodnie popełnione na moich zwierzętach przez Wąsewicza i jego pracownika nie został skazany ani jeden, ani drugi.

 

Policja olecka, w mojej ocenie: skorumpowana, nieuczciwa - nie dopuszcza żadnej sprawy karnej z mojego zawiadomienia na wokandę, a prokuratura olecka i Sąd w Olecku bezrefleksyjnie i krzywdząco zatwierdza te odmowy, tym samym świadomie i celowo działając na szkodę szykanowanej, pokrzywdzonej osoby, oraz jednocześnie podważając autorytet Sądu, czyli organu państwa, którego podstawowym obowiązkiem jest ochrona prawna jednostki.

 

Mało tego, sędzia bodajże Mariusz Mazur nie dopuścił takiej sprawy karnej o znęcanie nad zwierzętami z mojego zawiadomienia na wokandę i w tym kontekście klasyfikowanie faktu, że moja cynicznie zrabowana zdrowa i zadbana zwierzyna właścicielska, która w wyniku półtorarocznych manipulacji i mataczeń rabusiów dokonywanych przez zorganizowaną grupę przestępczą działającą wspólnie i w porozumieniu w długim okresie czasu, została zagłodzona na śmierć przez rabusiów - że to rzekomo moja wina, oraz na podstawie tego stronniczego twierdzenia obciążanie zbrodnią rabusiów - niewinnego hodowcy, jest nie tylko rzeczą niegodną, grubym nadużyciem, ale i przestępstwem kryminalnym, dlatego apeluję do sędziów Sądu Rejonowego w Olecku o opamiętanie się i dopuszczenie spraw z mojego zawiadomienia na wokandę, oraz przesłuchanie wszystkich wnioskowanych przeze mnie świadków oraz dopuszczenie wszystkich wnioskowanych przeze mnie dowodów.

 

Ja rozumiem, że sędziowie mogą bać się

zadarcia z policją olecką lub prokuraturą olecką, ale obiecuję, że po przesłuchaniu wszystkich świadków i dopuszczeniu wszystkich moich dowodów w sprawie,

zawnioskuję o przeniesienie spraw do innych sądów, w odległych miastach, tak, by inny skład mógł wydać wyrok i wziąć na siebie ciężar tego wyroku, także oleckim sędziom nie będzie nic groziło ze strony policji oleckiej ani prokuratury.

 

Hodowca, któremu zrabowano z podwórka zdrowe, zadbane zwierzęta, nie miał żadnej styczności ze zwierzętami po ich wywiezieniu i nie odpowiada za ich stan odżywienia, zdrowia i śmierć.

 

Obarczanie go za zbrodnie rabusiów i na podstawie sfałszowanych dowodów to jest grube nadużycie.

 

***

 

Ta sprawa i inne sprawy karne, których jestem stroną, pokazują skrajną dyskryminację niewinnej kobiety z poświęceniem osobistym samotnie prowadzącej gospodarstwo od 17 lat, pokazuje jak kasta policyjna, sędziowska i prokuratorska, w mojej ocenie wyzzuta z ludzkich uczuć i elementarnego humanitaryzmu i uczciwości oraz bezstronności, niszczy bezbronnego człowieka i jego życie.

 

W związku z powszechnym krzywdzeniem Polaków przez moim zdaniem patologiczny wymiar sprawiedliwości, wnoszę do Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, o zmianę ustawy o sądach w ten sposób, by dany sędzia nie mógł orzekać w jednym mieście dłużej niż 2 lata.

 

Takie praktyki stosuje np. bank Milennium, po to, by uniknąć wrastania swoich pracowników w lokalne układy, kolesiostwo i korupcję.

 

Nadto jako Polka, polska patriotka i katoliczka, domagam się, by w sądach byli zatrudniani sędziowie o czystym polskim pochodzeniu, patrioci, chrześcijanie, katolicy, gdyż tylko chrześcijanie znający podstawy cywilizacji łacińskiej opartej na naukach Chrystusa, a także wszystkie przykazania boskie są w stanie sprawiedliwie i uczciwie orzekać.

Biblia powinna być wyznacznikiem najuczciwszego i najbardziej sprawiedliwego orzekania w naszej chrześcijańskiej Ojczyźnie.

 

Sędziowie powinni być wybierani przez naród w lokalnych wyborach. Powinni znać nie tylko prawo, ale i życie, mieć jednocześnie inne doświadczenia zawodowe, niż prawnicze, umieć postawić się w sytuacji innych zawodów, innych osób.

 

Każdy skład sędziowski powinien się składać nie tylko z biegłego prawnika, ale również z ławników niebędących prawnikami, a będących reprezentantami  różnych zawodów i środowisk.

 

Zarówno sędziowie jak i ławnicy powinni być wybierani w powszechnych wyborach lokalnych danego sądu na 4 letnie kadencje.

 

Immunitet dający sędziom bezkarność, powinien być zniesiony, albowiem jeżeli sędzia popełnia przestępstwo kryminalne nie powinien mieć prawa wykonywania zawodu.

 

Powinna być również wprowadzona odpowiedzialność finansowa sędziów za spowodowanie szkód i strat sądzonych osób w wyniku niesłusznego, niezgodnego z prawem i z dowodami wyroku.

 

***

 

W państwie polskim obowiązują określone procedury weterynaryjne.

PIW Olecko je zna, a skoro je zna i nadzorował całą tę hucpę w obu przypadkach, powinien dopilnować, by procedury zostały zachowane.

 

Podstawowe elementy procedury w takich sytuacjach to zbadanie, oznakowanie, opisanie zwierząt w obecności właściciela na jego gospodarstwie.

 

Stado owiec i kóz przed wywiezieniem powinno być policzone, oznakowane i zbadane przez niezależnego weterynarza w obecności właścicielki aby uniknąć mataczenia fundacji.

 

Zwierzęta powinny być wywiezione tylko w ostateczności, kiedy nie ma szansy aby na miejscu uratować je.

 

Przy podejmowaniu decyzji należy brać pod uwagę zarówno dobro gospodarza czy hodowcy jak i zwierząt.

 

Należy pamiętać o tym, że wywiezienie cudzych zwierząt to jest trauma zarówno dla hodowcy jak i dla samych zwierząt.

 

Żadna zadufana w sobie fundacja nie bierze pod uwagę, jak zwierzęta bardzo przeżywają rozłąkę ze swoimi właścicielami, skutkiem czego przez pierwszy tydzień lub dłużej nie jedzą ze stresu i z cierpienia emocjonalnego oraz przerażenia tym co je spotkało.

 

Konie powinny być opisane i powinny zostać wyposażone w dokumenty tożsamości. Nie wolno wywozić i przewozić koni, które nie posiadają paszportów. Jest to wbrew przepisom dotyczących transportu koni i innych zwierząt. Fundacja złamała prawo nielegalnie transportując konie.

 

Tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zwierząt, jest dopuszczalny ich transport bez wymaganych prawem dokumentów.

 

W dacie rabunku moich koni oraz innych zwierząt żadne z moich zwierząt nie było zagrożone utratą życia co by mogło ewentualnie usprawiedliwić wywiezienie bez wymaganych prawem oznakowań i opisów.

 

Nadto, gdyby którekolwiek z moich zwierząt wymagało natychmiastowej pomocy weterynaryjnej - powinna była być ona udzielona na miejscu. Fundacja pro zwierzęca nie udzieliła pomocy weterynaryjnej żadnemu z moich zwierząt na moim gospodarstwie, więc potwierdza to fakt, że zwierzęta były zdrowe, a na pewno nie w stanie agonalnym, jak bredzi oszustka Kozłowska.

 

Wszystkie konie były sprawne i poruszały się o własnych siłach, na własnych nogach - były w stanie kłusować, galopować - były zdrowe i prawidłowo odżywione. Nie miały żadnej kontuzji, ani ran, na nic nie chorowały, nie były zarobaczone ani w żaden inny sposób zaniedbane. W ciągu roku przed wywiezieniem moich koni, konie czterokrotnie odrobaczyłam i były one również zaszczepione.

 

W dniu "interwencji" będącej realnie brutalnym i chamskim napadem na bezbronną kobietę i jej piękne hodowle, na gospodarstwie nie było żadnej padliny, chorych lub konających zwierząt, ani zwierząt wymagających operacji lub innych pilnych zabiegów weterynaryjnych.

 

Co prawda tydzień wcześniej padły dwa konie, ale padły z przyczyn naturalnych, a nie z powodu złego traktowania czy zaniedbania.

 

U sąsiada Tomasza Sawickiego za miedzą w tym samym czasie padło kilka krów, a ta sama policja olecka, która zaatakowała moje gospodarstwo i mnie, odmówiła interwencji i obdukcji na tymże gospodarstwie.

 

Pokazuje to, iż policjanci z komendy Olecko, wykorzystują ustawę o ochronie zwierząt, do osobistej zemsty na niepokornej rolniczce, która nie raz i nie dwa wytyka im niedopełnienie obowiązków lub nadużywanie uprawnień.

 

Przedostatnią zbrodnią policji był udział w rabunku owiec i kóz hodowcy w roku 2018. Policjanci nie sprawdzili, czy są przesłanki do wywozu zwierząt, a mimo to tępo asystowali w kradzieży, do tego całkowicie ignorując wezwania właścicielki do zaprzestania tego procederu i interweniowania w związku z nielegalnym wywozem i transportem zwierząt transportowanych w niehumanitarnych warunkach.

 

Nieprawdą jest, że dwa padłe konie były pozbawione wszelkiej opieki i troski.

Dwie opiekunki zajmowały się końmi, próbując je ratować. Były próby podniesienia koni, było pojenie, karmienie, ścielenie i przykrywanie, byli wzywani weterynarze i były konsultacje telefoniczne z weterynarzem.

 

Byli wzywani lekarze weterynarii, którzy konie obsługiwali latem 2018 roku.

Z uwagi na masową mowę nienawiści uprawianą szeroko po internecie przez Elżbietę Kozłowską, było trudno sprowadzić weterynarzy.

 

Dwoje, których wcześniej odrobaczało konie hodowcy i szczepili, odmówiło przyjazdu, ale jeden z nich udzielił wskazówek przez telefon, jak ratować źrebaka, który dostał ataku kolki.

 

Robiłyśmy co w naszej mocy, by konika uratować. Wielokrotnie próbowałyśmy go podnieść, wg instrukcji weta dostał do pyska olej, a potem wodę z cukrem zamiast niedostępnej glukozy.

 

Podwiesiłyśmy go na pasach, próbując postawić na nogi, gdyż przy ataku kolki ważne jest, aby koń wstał i chodził rozchodząc kolkę.

 

Na zdjęciu widać konia przepasanego pasami. Koń leży na czystej ściółce i jest czysty. Był w 2019 roku odrobaczony pastą zakupioną od pani weterynarz Izabeli Laszczyńskiej.

 

Posiadam dowody na to, że wzywałam weterynarzy i prosiłam ich o pomoc moim koniom.

 

Mało tego, prosiłam o tę pomoc z półrocznym wyprzedzeniem, nie wiedząc o tym, że moje zwierzęta faktycznie zachorują na przedwiośniu.

 

Po prostu zapobiegawczo, gdy byli u mnie różni weterynarze wcześniej w 2018 roku, ugadywałam ich, aby byli mobilni i szybcy w razie ostrej kolki lub innej niebezpiecznej dolegliwości.

 

Uprzedzająco ugadywałam nowych weterynarzy, gdyż w przeszłości w kilku niebezpiecznych dla zdrowia i życia zwierząt sytuacjach, lokalni weterynarze odmawiali przyjazdu co było zgłaszane w PIW Olecko.  Prosiłam inspektora Salamona o interwencję aby zmusić lokalnych weterynarzy do przyjazdu na gospodarstwo w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia mojego zwierzęcia. Niestety nie zrobił tego. Nie pomógł żadnemu mojemu zwierzęciu.

Nieprawdą jest, że byłam winna pieniądze lokalnym weterynarzom, lub kłóciłam się z nimi czy obrażałam ich. To jest wymysł Salamona.

 

W trakcie zarówno kontroli jak i interwencji i wywozu zwierząt - w obecności właścicielki powinien być sporządzony protokół badania i odbioru, w którym właścicielka ma prawo brać udział i nanosić swoje uwagi oraz zastrzeżenia.

 

Protokół musi być dany właścicielce do przeczytania i do podpisu. Tej czynności Fundacja Molosy Adopcje uchybiła, tym samym naruszyła istniejące przepisy. Również PIW Olecko nie udostępnił hodowcy swojego protokołu z kwietnia 2018 roku.

 

Jednakowoż w tym inspekcyjnym protokole nie ma zaleceń typu: "nakarmić zwierzęta" co by wskazywało na podejrzenie niedożywienia.

 

Zatem dwa tygodnie przed rabunkiem owiec i kóz inspektorzy nie stwierdzili niedożywienia zwierząt. Zwierzęta były prawidłowo odżywione.

 

Na zimę 2017/2018 zaopatrzyłam moje stada w bardzo dobrej jakości sianokiszonkę i siano. Zwierzęta miały dogodny dostęp do bel. Jadły ile chciały. Dodatkowo były karmione zbożem kupionym od rolnika i ze


sklepu rolnego w Mściszewie. Moje zeznanie i dowody są spójne i zazębiają się.

 

Elżbieta Kozłowska nie ma kompetencji do oceny, czy zwierzęta wymagają natychmiastowej ewakuacji.  Ona nie ma wykształcenia kierunkowego: nie jest lekarzem weterynarii, nie jest zootechnikiem, nie jest hodowcą, nie jest rolnikiem - nie zna się na zwierzętach i nie mając podstawowej wiedzy na temat hodowli zwierząt gospodarskich podejmuje bezprawne i ostro krzywdzące decyzje o zaborze cudzych zwierząt, nie licząc się ani z dobrem ludzi, ani zwierząt.

 

Mój pies, suczka rasy owczarek środkowoazjatycki o imieniu Amarii, cierpi w schronisku w Bystrym, zamknięta w klatce. Psina ma depresję i nerwicę. Ujada na wszystkich. Nikomu nie pozwala się do siebie zbliżyć, a u mnie piesek była spokojna, przymilna, wdzięczna za troskliwą opiekę i szczęśliwa.

 

Elżbieta Kozłowska prezeska fundacji Molosy Adopcje nie miała prawa zagarnąć moich zwierząt ani w roku 2018 ani w roku 2019, albowiem w dacie odbioru nie był prawomocny żaden wyrok sądowy ani decyzja administracyjna o odbiorze zwierząt.

 

Kondycja moich zwierząt zarówno podczas odbioru w roku 2018 w maju jak i w roku 2019 w kwietniu nie wskazywała na stan agonalny, na stan zagrożenia życia i nie wymagała natychmiastowej ewakuacji zwierząt oraz przeprowadzenia operacji ratującej życie, ponieważ wszystkie zwierzęta były zdrowe i w dobrej kondycji.

 

Wszystkie moje zwierzęta zarówno w roku 2018 w maju jak i w roku 2019 w kwietniu były zdrowe, w dobrej kondycji, poruszały się o własnych siłach, na własnych nogach - nie było przesłanek do wywiezieniu zwierząt w trybie ustawy o ochronie zwierząt punkt 7.

 

Nie było też żadnych zaleceń weterynaryjnych czy hodowlanych ze strony Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olecku. Brak zaleceń oznacza brak nieprawidłowości.

 

Wywóz zwierząt był nielegalny, zatem żądam zwrotu moich zwierząt na moje gospodarstwo.

 

W roku 2019, 8 kwietnia, nie tylko zrabowano mi konie z łąki oraz owce i kozy z podwórka, ale także włamano mi się do mojego domu niszcząc drzwi wejściowe. :(((

 

Dom został splądrowany i zdemolowany. Zrobiono mi nielegalną rewizję. Grzebano w moich prywatnych szufladach i dokumentach, w moich segregatorach.

 

Zostały powyciągane i ukradzione dokumenty hodowlane i weterynaryjne między innymi rodowód mojego psa o imieniu Amarii, to jest mojego białego owczarka środkowoazjatyckiego. Sam pies również został skradziony z mojego domu. Ponadto ukradziono mi 2000 zł odłożone na paszę, oraz szarą Nokię.

 

Nie jest prawdą, że był w domu pożar bądź wydobywał się jakikolwiek dym - nic takiego nie miało miejsca.

 

Przed wyjściem z domu zanim zostałam obezwładniona i porwana z gospodarstwa, piec był zamknięty i wygaszony. Nic nie miało prawa się zapalić. A gdy wróciłam następnego dnia do domu nie zaobserwowałam żadnych śladów pożaru ani zapachu dymu.  W domu znajdowały się koty, które będąc kotami nierasowymi nie wzbudziły zainteresowania fundacji pro zwierzęcej. Gdyby to były persy lub inne rasowe koty - zapewne też zostałyby "uratowane".

 

Żelazny piec, który znajduje się w kuchni jest urządzeniem bezpiecznym. Palący się w nim ogień nie wydobywa się poza żelazne ściany. W dniu 8 kwietnia 2019 piec był zamknięty. Żaden dym się nie wydobywał.

Na gospodarstwie byłam ja i Niemka. Potrafimy obsługiwać ten piec. Włamanie do domu nie miało żadnego uzasadnienia ani usprawiedliwienia. Znajdujący się w domu pies i koty były zadbane i w dobrej kondycji. Ludzie, którzy włamali się do mojego domu popełnili przestępstwo.

 

Moja suczka Amarii, to jest biały owczarek środkowoazjatycki z renomowanej hodowli FCI, w dniu rabunku była psem w doskonałej kondycji: zdrowym i szczęśliwym, zaopiekowanym, zadbanym.

 

Na farmie w tym czasie znajdowało się 5 dużych worków suchej karmy, ponadto mięsożercy byli karmieni koniną w związku z padnięciem tydzień wcześniej dwóch koni.

 

Pies był karmiony sześć razy dziennie ogromnymi ilościami znakomitej jakości mięsem czyli koniną. Takoż wszystkie koty oraz piesek Niemki, Anji Weidner, która codziennie przychodziła do mnie i pomagała mi zajmować się zwierzętami, gdyż byłam chora i osłabiona.

 

Zimą zbudowałam budę, która służyła jej jako tymczasowe schronienie, gdy przebywała na podwórku, jednakowoż pies mieszkał ze mną w domu i nocował ze mną w domu. Dnie psina spędzała na gospodarstwie i podwórku pilnując mojego drobiu i innych zwierząt.

 

Pies został zrabowany w celach zarobkowych, ponieważ takie zwierzę kosztuje nawet 4000 zł. Ceny psów tej rasy dochodzą nawet do 20 000 złotych.

 

Psa kupiłam jako roczną sukę w październiku 2018 roku w związku z licznymi atakami psów sąsiadów na moje owce i kozy.

 

Psa na moje gospodarstwo przywiózł hodowca i poinstruował mnie jak była wcześniej karmiona, do czego była przyzwyczajona. Wcześniej mieszkała na dworze i jadła batony mięsne.

 

Zaopiekowałam się nią najlepiej jak potrafię. Zapewniłam jej ciepły dom i miłość człowieka. Moja empatia przełamała jej lęki. Psinka zaufała mi i pokochała mnie całym swym psim sercem.

 

Piesek pokochał mnie całym sercem, ufa tylko mnie i tylko mnie akceptuje. Nie daje się nikomu obcemu dotknąć, ani podejść. Tylko ja ją mogę pogłaskać i przytulić.

 

Od pół roku niewinny pies cierpi więziony w klatce w schronisku w Bystrym. Z opisu weterynarza, który ją badał oraz samych właścicieli schroniska wynika, że pies ma depresję i nerwicę wywołaną traumatycznym przeżyciem jakim było jego uprowadzenie z kochającego domu, od kochającej właścicielki. Psina nie godzi się na niewolę. Ujada na każdego, kto się do niej zbliża, a do mnie się tuliła z ufnością.

 

Moje zeznanie jest spójne i zazębia się. Pies na gospodarstwie, gdzie tydzień wczesniej padły dwa konie, które zostały pokrojone na kotlety, nie mógł być niedożywiony i wychudzony. To są insynuacje złodziei, którzy na siłę szukają pretekstu by uzasadnić swoją kradzież i wywinąć się z odpowiedzialności karnej za włamanie do mojego domu. Pretekstem jest też rzekomy pożar. Ogień w piecu to nie pożar tylko normalne ogrzewanie domu.

Fundacja naciąga fakty, by bezkarnie kraść rasowe zwierzęta włascicielskie.

 

Wnoszę o wydanie odrębnej decyzji o zwrocie mojego psa na moje gospodarstwo jeszcze w grudniu 2019 roku. Pies jest w rękach Gminy Kowale Oleckie i generuje straty dla gminy. Schronisko inkasuje za psa comiesięczne czesne. Gmina Kowale Oleckie to mała, niezbyt bogata gmina i należy dbać o każdą wydaną złotówkę. Nie jest prawdą, że pies musi pozostawać w schronisku do czasu zakończenia procedury. Prawdą jest, że póki nie ma prawomocnego wyroku odbierającego mi zwierzęta, nie ma żadnego uzasadnienia ani prawa dla przetrzymywania mojego zwierzęcia w schronisku w Bystrym.

 

W gestii wójta leży zwrot psa na moje gospodarstwo. Ja jestem gotowa psa przyjąć z otwartymi ramionami z powrotem w każdej chwili. Bardzo tęsknię za moją obrończynią i przyjaciółką psią, a ona za mną - czuję to.

 

Niezależnie od procedowanej obecnie sprawy tymczasowego zaboru moich koni i psa oraz kilku kóz i owiec, należy wydać odrębną decyzję o zwrocie psa na moje gospodarstwo.

 

Pies ma prawo Święta Bożego Narodzenia spędzić ze swoją Panią w domu, zamiast marznąć w nieogrzewanej klatce w brudnym i śmierdzącym schronisku.

 

Dodam, że bezduszne schronisko zabrania mi odwiedzin mojego psa! :(((

 

W związku z powyższym, wnoszę jak wyżej.

 

Co do koni, wnoszę o nakazanie Elżbiecie Kozłowskiej zwrotu moich koni na moje gospodarstwo.

W pierwszej kolejności dwóch klaczy i araba, czyli Indiany, Denver, Fineasza.

Co do źrebiąt, domagam się ich aktualnych zdjęć, gdyż zgodnie z moim planem chcę je sprzedać. Być może w miejscu, gdzie są obecnie przetrzymywane, znajdzie się nabywca.

 

Co do owiec i kóz, również domagam się zwrotu moich owiec i kóz na moje gospodarstwo.

 

Do wiadomości:

Sąd Rejonowy w Olecku, Wydział II Karny, sprawy wg wymienionych w czołówce sygnatur

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Olsztynie

Wojewoda Warmińsko-Mazurski

Minister Rolnictwa Jan Ardanowski

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro

Super Express (proszę sprostować kłamstwa na mój temat)

Z poważaniem,

Rzecznik Praw Hodowcy Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle, Czukty 1,

19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, tel. 511945226

,http://ranchoderebelle.blogspot.com/

czwartek, 5 grudnia 2019

Obejrzyj film „Spacer z Amari 21.12.2018” w YouTube

Obejrzyj film „Biel to niewinność 21.12.2018” w YouTube

Obejrzyj film „Spacer z Amarii 21.12.2018” w YouTube

Obejrzyj film „Amari na długim spacerze 2.XII.2018” w YouTube

Obejrzyj film „Amari pieszczocha 30.10.2018” w YouTube

Obejrzyj film „Rancho de Rebelle 2018 Amari moja biała broń :)” w YouTube

Obejrzyj film „Popołudniowy spacerek z suczką Amari w dniu 30.X.2018 roku” w YouTube

Obejrzyj film „Zaznajamianie nowej suczki z terenem (18.10.2018)” w YouTube

niedziela, 29 września 2019

Cebulki powietrzne czosnku

https://youtu.be/U3RRi7acpBs


Cebulki powietrzne czosnku. Tegoroczne, świeże. Gotowe do siewu. Mam ich mnóstwo, więc każdy wolny skrawek ziemi w moim ogrodzie będzie obsiany czosnkiem.

Izabella INDIANKA Redlarska

czwartek, 12 września 2019

poniedziałek, 2 września 2019

„Konferencja 1Polska - co dalej?”

Mimo, że niepotrzebny konflikt został załagodzony później, jeszcze tego samego dnia,  myślę, że trzeba go omówić, ponieważ nagranie poszło w świat, awantura poszła w świat, trolle i hejterzy już się ekscytują, więc trzeba tę burzę w szklance wody jakoś skomentować 😀


Najpierw Jedna Polska prezentuje się jako organizacja walcząca o podstawowe prawa człowieka w tym prawo do zdrowia, zdrowej żywności, a potem, gdy ktoś występuje z czymś konkretnym, tak jak ja pod wpływem tego co było mówione podczas tej burzy mózgów spontanicznie sporządziłam listę chętnych na zdrowe warzywa ekologiczne z mojego Rancho - nagle zostałam zaatakowana. 😕😕😕


Byłam zaskoczona taką reakcją. 😕 To był taki dysonans między tym, co było mówione, a co jest robione. Niektórzy zamiast się cieszyć, że oto otwarła się furtka z dostawami świeżej, zdrowej żywności wprost od rolnika - w jakimś dziwnym, fanatycznym zaślepieniu atakowali mnie za spontaniczne otwarcie tej furtki do mojego ogrodu.


Uznałam to za przejaw małostkowości i zawiści, oraz chęci nieuprawnionego kontrolowania i ograniczania mojej wolności.


Niniejszym pragnę wyrazić moje zdecydowane NIE wszelkim próbom zamachu na moje wolności. Mam prawo proponować zdrową żywność, a nikt nie ma prawa mi tego zabraniać. Nie dam się zakrzyczeć! 👊👊👊

Atak na moje wolności i warzywa:
https://youtu.be/NQ6DV7Jyxlk?t=12387

Cała konferencja:

piątek, 26 lipca 2019

Filmy nakręcone na Rancho de Rebelle

Na filmach widać moje zwierzęta i gospodarstwo.
Są też filmy nakręcone podczas grabieży moich zwierząt przez Fundację Molosy Adopcje przy współudziale policji oleckiej, oraz ludzi przysłanych przez wójta gminy Kowale Oleckie Krzysztofa Locmana, a także reprezentantów lokalnego Inspektoratu Weterynarii w Olecku.

W kradzieży mojego inwentarza brały udział same lokalne szyszki plus importowana spod Warszawy fundacja i jej przyboczne: Elżbieta Kozłowska, Kamil Jacak, Magdalena Chłopecka, Justyna Kapica, Elwira Jakubiak, Andrzej Deruchowski.

Za każdym razem było to po kilka samochodów i kilkanaście osób, które przemocą wdzierały się na moje gospodarstwo i na moje podwórko i wbrew mojej woli łapały i wywoziły moje zwierzęta bez sporządzenia jakiegokolwiek protokołu odbioru i bez zostawienia pokwitowania jakie zwierzęta wzięto.

Oczywiście nie było żadnych podstaw do wywiezienia albowiem zwierzęta nie były zagłodzone ani zaniedbane ani źle traktowane.

Po prostu ustawa o ochronie zwierząt jest wygodną wymówką do rabunku.

Wywożone są zwierzęta zadbane, w dobrej kondycji, a następnie są poddawane manipulacjom rozmaitym w celu pogorszenia ich stanu zdrowia i odżywienia i celem sporządzenia sfałszowanej dokumentacji weterynaryjnej dla celów procesowych.

Moimi zwierzętami mataczono półtora roku w przypadku owiec i kóz, a w przypadku koni zwierzęta podlegają manipulacjom od czterech miesięcy.

Ludzie ci zachowują się jak bandyci. Siłą i przemocą gwałcą wszystkie prawa człowieka poczynając od prawa do własności, a kończąc na prawie do wolności albowiem podczas pseudo interwencji zostałam skuta kajdankami i wywieziona jak skazaniec na komendę policji i trzymana tam w kajdankach kilka godzin podczas których niszczono i plądrowano mój dom.

Potrzebuję prawnika, który pomoże mi walczyć z tymi ludźmi, bo sama już nie mam siły. Jestem przez tych rabusiów zaszczuwana.

Izabella INDIANKA Redlarska

https://m.youtube.com/user/IndiankaCreative/videos

sobota, 20 lipca 2019

Porównanie pastwisk w Czuktach

Pastwisko sąsiada wygolone do gołej ziemi. 

Moje bogate naturalne pastwisko czeka na moje zwierzęta.

Dla porównania dwa pastwiska w Czuktach: jedno bogato zarośnięte, pełne paszy u mnie na moim gospodarstwie, drugie wygolone do gołej ziemi u sąsiada.
Na polu u sąsiada: brak trawy, brak wody, brak wiaty - a mimo to jemu nikt krów nie zabiera.

Ja zwierzęta w Czuktach hoduję od 17 lat.
Zaczynałam od jednej kozy i zawsze zwierzęta u mnie miały paszę zapewnioną. W sezonie pastwiskowym naturalnie na moich łąkach, a na zimę robiłam im siano albo kupowałam gotową paszę.

Po 17 latach przyjeżdża sobie cwaniara ze Śląska i kradnie mój dobytek i oczernia mnie po całym internecie, że ja się niby znęcam w taki sposób, że niby głodzę i morduję konie.

Chamstwo i bezczelność tej kobiety i arogancja nie zna granic. Chamstwo, zakłamanie , obłuda.

Znowu są fabrykowanie pseudo dowody przeciwko mnie, mające udowodnić, że niby się znęcałam.

Najpierw są oszczerstwa, a potem są dorabiane do nich pseudo dowody. Tak działa fundacja Molosy Adopcje.




Zdjęcia moich koni Urzędu Gminy Kowale Oleckie



To są zdjęcia moich koni zrobionych po padnięciu Dakoty przez gminę Kowale Oleckie, a dokładniej przez urzędników tej Gminy. Widać dokładnie na tych zdjęciach, że konie nie były zagłodzone, ani zaniedbane i takie konie zostały ukradzione z mojego gospodarstwa przez Kozłowską, Justynę Kapicę, Elwirę Jakubiak.

Podczas interwencji te kobiety manipulowały zdjęciami, zrobiły zmanipulowane zdjęcia na których konie wyglądają chudziej niż w rzeczywistości wyglądały.
Nie było podstawy prawnej do wywiezienia koni z mojego gospodarstwa, a zostały wywiezione i są ukrywane przede mną od ponad 3 miesięcy.
Za przetrzymywanie mojej własności, moich koni poza moim gospodarstwem cyniczna oszustka pobiera wysokie wynagrodzenie od gminy Kowale Oleckie w wysokości co najmniej 5000 zł miesięcznie. Jeśli jeszcze nie wystawiła im rachunku, to na pewno to zrobi wcześniej czy później, bo ona ona z tego żyje.

Indianka


Widok z drewutni na zielone podwórko

Zielone podwórko


Puszyste, miękkie podwórko. Z wielką przyjemnością chodzę po nim przez cały dzień.

Stajnia/wiata moich koni


Pusta i czysta stajnia czeka na moje zwierzęta.
Na pewno bardzo tęsknią za domem i swoją panią. 
Bardzo źli ludzie porwali je z ich rodzinnego domu i wywieźli je w syfiaste miejsca nastawione na zysk. 

Dla porywaczy liczy się tylko kasa: byle wyrwać jak najwięcej pieniędzy z gminy bądź od właściciela. Na tym opiera się ich działalność.

Wyrachowanie i żądza pieniądza to jest to, co określa fundację Molosy Adopcje, a zwłaszcza jej prezeskę Elżbietę Kozłowską. Fundacja to tylko przykrywka, pretekst do okradania bezbronnych kobiet z ich zwierząt. Ta pani nie pracuje. Ta pani żywi się tym, co ktoś wypracował długoletnią, ciężką pracą. Nie da się ukryć, że Elżbieta Kozłowska to pasożyt społeczny żerujący na cudzym mieniu.

niedziela, 14 lipca 2019

Okna, lizawka solna i czysta ściółka w stajni


15.05.2018
Rancho de Rebelle
Dakota de Rebelle - klacz karmiąca wówczas Drohiczyna de Rebelle.

Klacz patrzy na mnie i nie wstaje, nie ucieka - ufa mi. Wie, że jej krzywdy nie zrobię.

Widać 2 z 11 okien stajennych. Są oszklone. 
We wnęce okiennej lizawka solna.

Ściółka nadal czysta, mimo, że konie częściej chowały się do stajni przed owadami po wzroście temperatury w maju.
Nie jest taka ideaknie czysta jak była 2 maja 2018, ale i tak jest bardzo czysta jak na standardy stajenne. Moi sąsiedzi tak czysto nigdy nie mieli i nie mają. U nich jest syf.

Ja odchody na bieżąco sprzątam.

Brak zakazu użytkowania budynków w tamtym czasie.

Indianka

Lizawka solna w zagrodzie


16.05.2018
Rancho de Rebelle

Na gospodarstwie są zawsze wyłożone lizawki solne dla zwierząt: w stajni oraz na podwórku i w zagrodzie.
Zwierzęta z nich korzystają chętnie.
Zapas kostek soli nadal mam w domu.

Indianka

Dobrostan na Rancho


16.05.2018
Rancho de Rebelle

Za drewutnią znajduje się moja półtorahektarowa zagroda, ogrodzona przeze mnie, gdzie na zimę stawiana jest pasza w belach: sianokiszonka i siano.
Siano jest przykrywane plandekami.
Część siana jest składowana w stajni i drewutni oraz na podwórku.

Na zdjęciu w zagrodzie widać pozostałość po sianokiszonce.
W zagrodzie jest zbiornik wodny z czystą wodą. Zwierzęta z niego piją i taplają się w nim, chłodzą kopyta, myją nogi. Dopóki woda w zbiorniku jest, zwierzęta piją tutaj. Gdy woda latem podczas suszy zasycha - piją z innych miejsc, w tym z wodopoju na polu przy rzece. 

W zagrodzie są wypasane konie, owce, kozy razem lub osobno zależnie od sytuacji i potrzeby. W zeszłym roku w zagrodzie była odizolowana od ogiera klacz Denver ze źrebakiem zaraz po urodzeniu ogierka Delawara. 





Stajnia moich koni


24.05.2018
Rancho de Rebelle

Stajnia pełni rolę wiaty - otwartego schronienia dla wszystkich moich zwierząt. Stajnia jest bezpieczna. Stajnia jest przewiewna. Chroni przed deszczem, wiatrem, śniegiem, Słońcem.

Wyposażona w łącznie 7 przeszklonych okien oraz 4 otwory okienne bez szyb, kilka wywietrzników grawitacyjnych oraz 3 wejścia. 

Wewnątrz są koryta do zadawania paszy.
Woda pitna znajduje się na polu, w specjalnie urządzonym przeze mnie dla zwierząt wodopoju zasilanym stałym dopływem czystej wody pitnej. Źródło jest czynne i dostępne przez cały rok. Nie zamarza i nie zasycha. Zwierzęta mają dostęp do wodopoju 24 godziny na dobę.

Zimą zwierzęta są karmione w kilku miejscach: w stajni, na podwórku, w zagrodzie, gdzie są zazwyczaj składowane bele siana i sianokiszonki. 

Siano zazwyczaj kupuję gotowe w belach lub kostkach. Dawniej wynajmowałam rolników do koszenia. 


Kopyta Dakoty po struganiu


foto 22.07.2018
Rancho de Rebelle

środa, 10 lipca 2019

Informacja o ogólnym stanie konia Fineasz oo






Informacja o stanie zdrowia Fineasza oo - foto konia


Foto konia zrobione 10 czerwca 2018
Foto dokumentacji zrobione 17.06.2018
Rancho de Rebelle


Szczepienie przeciwko grypie koni dnia 10.06.2018


Foto:
22.06.2018
Rancho de Rebelle

Szczepienie koni miało miejsce 10 czerwca 2018.
Szczepiła lekarz weterynarz Izabela Laszczyńska.
Na foto wpis do paszportu Fineasza oo.

Opinia hodowcy o stanie zdrowia i odżywienia koni

Foto:
22.06.2018
Rancho de Rebelle

Dobra opinia doświadczonego, wieloletniego hodowcy arabów o stanie zdrowia i odżywienia moich koni.

Poświadczenie ostrugania kopyt przez hodowcę


22.06.2018
Dowód pielęgnacji kopyt moich koni.
Konie nigdy nie miały gnijących strzałek.
Kopyta ścierają sobie na codzień naturalnie, gdyż chodzą swobodnie po łąkach całą dobę przez cały rok.

Poświadczenie zapłaty za paszport Fineasza oo


22.06.2018
Rancho de Rebelle

Dowód zapłaty przeze mnie za paszport konia sprzedanego mi wcześniej przez hodowcę.

Ogier arabski Fineasz oo jest moją własnoscią


22.06.2018 
Rancho de Rebelle

Paszport Fineasza oo


22.06.2018
Rancho de Rebelle

Koń czteroletni odchowany u mnie od źrebaka.
Ogier jest moją własnością. 
Nikt nie ma prawa nic z tym koniem robić bez mojej pisemnej zgody.

Fineasz oo zwany Fennix de Rebelle


22.06.201
Rancho de Rebelle

Moje zwierzęta na łące


22.07.2018
Rancho de Rebelle

Drohiczyn de Rebelle


22.07.2018
Rancho de Rebelle

Koza mleczna


22.07.2018 
Rancho de Rebelle

Moja koza mleczna dawała przez całe lato 3 litry mleka dziennie podczas, gdy kozy wywiezione z mojej farmy i przetrzymywane na farmie u wójta zdychały z głodu.





Fineasz oo


Foto: 16.05.2018
Rancho de Rebelle

Klacz Denver de Rebelle młp



Na pierwszym planie klacz Denver de Rebelle
Foto z 16 maja 2018
Rancho de Rebelle

wtorek, 9 lipca 2019

Suczka Amari na wolności


Moja sunia przed kradzieżą, na moim polu.
Teraz od 3 miesięcy w klatce w Bystrym.
Wójt Locman złośliwie nie chce oddać mi mojego psa, którego dla niego ukradła Kozłowska z policją. To mafia. Bezduszne cyborgi bez sumienia. Państwo PiS to państwo skurwieli na stołkach.

Delaware de Rebelle


Konik przed kradzieżą.
Tu je zboże z koryta.

Pastwisko zachodnie moich koni


2 czerwca 2019
Ogrodzenie: od zachodu: mocny pastuch elektryczny składający się z trzech grubych drutów, od północy: siatka leśna, od południa: rzeka, od wschodu: moja siatka leśna.

Na tym pastwisku znajdują się: dwa stawy oraz trzy rzeczki rzeczki, a także dodatkowe punkty wodne.

Od wschodu i południa pastwisko osłonięte drzewami, od północy i północnego wschodu: wzgórzami, od zachodu wzgórzami.


Pastwisko moich koni


2 czerwca 2019 Rancho de Rebelle

wtorek, 2 lipca 2019

Kondycja moich koni na przestrzeni lat

Na foto widoczna zadbana, wyszczotkowana, wyczesana, dobrze wypasiona klacz Indiana.

A teraz porównajcie klacz u mnie latem i moją klacz u Deruchowskiego.
Jest różnica? Jest! Jest ogromna. Ja zapewniam koniom o niebo lepsze warunki.
Mój cenny koń został ukradziony w celach zarobkowych.

Foto z 21 sierpnia 2016
Indiana osiodłana i jeżdżona
Rancho de Rebelle

Fundacja Molosy Adopcje ukradła mi cenne konie użytkowe i hodowlane

Ukradziono mi ujeżdżonego konia.
Klacz była jeżdżona już w 2016 roku.
Na zdjęciu Indiana młp

Foto z 20.08.2016
Rancho de Rebelle

Uwielbiam czerwone róże 😍


Jedne z najwspanialszych kwiatów na świecie to cudowne szlachetne róże ♥️

Cudowne, białe lilie 😍


Z każdym rokiem tych śliczności będzie coraz więcej w moim ogrodzie ♥️😍

Sylwester 2021/2022

https://youtu.be/-mklxyZN__k