piątek, 19 kwietnia 2019

Amari miała hektary do biegania

Amari na moim Ranczo miała prawie 11 hektarów do biegania, a poza tym zabierałam ją na spacery po okolicy, które uwielbiała.

Teraz psina siedzi zamknięta w klatce po tym jak została brutalnie porwana z mojego domu.
Pies uwięziony w ciasnej klatce cierpi i tęskni za mną i za moim Ranczo. A ja tęsknię za moją ukochaną Amari.

Tak działają ekoterroryści: krzywdzą ludzi i zwierzęta. Rząd PIS do tego doprowadził nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt, która daje fundacjom nieograniczone zdrowym rozsądkiem uprawnienia - większe niż służbom specjalnym ochrony państwa, bo nawet służby wewnętrzne ochrony państwa muszą mieć nakaz prokuratorski, żeby włamać się komuś do domu, a fundacja nie musi - wystarczyło, że Kozłowska nakłamała, że pies jest zagrożony i babsko włamało mi się to domu w asyście gliny debila.
Nie dziwi was brak fot z tego wyprowadzenia psa? Kozłowska celowo nie pokazała stanu w jakim wywiozła psinę, bo kłóciłoby się to z jej oszczerstwem, gdzie kłamie, że pies był zagłodzony. Pies nie był zagłodzony i nie jest. Pies przed wyjazdem był bardzo dobrze karmiony i teraz też jest dobrze karmiony w schronisku w Bystrym. Pies jest moją własnością, ja jestem właścicielką Amarii i ja nie wyrażam zgody na żadne aborcje, sterylizacje i inne okaleczenia mojego zwierzęcia, a schronisko jest rozsądne i czegoś takiego nie zrobi, bo przestrzega prawa.

Gdy wójt wyrazi zgodę na zwrot moich psów - moje psy wrócą do domu. I tu apel do radnych Gminy Kowale Oleckie, aby opamiętali się i wpłynęli na wójta by taką zgodę wydał.

Ponieważ na mojej farmie nie ma zagrożenia życia dla moich psów, jest karma i opieka za którą gmina nie płaci - wójt może w każdej chwili wydać taką zgodę na zwrot moich psów na moją farmę niezależnie od swojej decyzji administracyjnej w sprawie odbioru tymczasowego zwierząt, którą może wydać później.

Gdy moje psy wrócą na moją farmę jestem pewna, że będą szalały z radości i galopowały po moich łąkach radośnie. Tu ich dobrze znany, przyjazny dom rodzinny.

Indianka

Mój pies nie jest zagłodzony

Mój pies suczka Amari w dniu kradzieży 8 kwietnia 2019 roku nie była psem ani zagłodzonym, ani chorym, ani źle traktowanym, ani błąkającym się bezpańsko po wsi.

Psina została ukradziona z mojego domu, po tym, jak Kozłowska włamała mi się do domu, zniszczyła mi drzwi, żeby dostać się do środka, zdemolowała mi dom.

Pies z domu został wyprowadzony po 10 minutach, a Kozłowska grasowała w moim domu jeszcze przez godzinę. Zrobiła mi nielegalną rewizję w moim domu. Grzebała mi po moich szufladach, grzebała w moich dokumentach, w moich segregatorach i ukradła mi dokumentację moich zwierząt, w tym metrykę urodzenia mojego psa. Ukradła też 2000 zł na paszę dla koni.

Kozłowska po wywiezieniu skradzionych zwierząt następnie skontaktowała się z hodowcą, który mi suczkę sprzedał i próbowała od niego wyłudzić moją Amari naskakując na hodowcę, że "jak to on mógł zostawić psa w tak skandalicznych warunkach", ale Hodowca odpowiedział złodziejce, że on był na moim podwórku, był na moim Ranczo, gdy przywoził sukę i widział czyste porządne, zielone podwórko, czyste źródełko na polu do pojęcia zwierząt, obszerne pastwiska, zadbane, przyjazne konie, owce, kozę I zadziornego indyka i że u mnie nie ma żadnych skandalicznych warunków, dlatego bez obaw zostawił psa.

Kozłowska okłamała hodowcę, że moja suka jest ciężarna i wymaga aborcji. Hodowca skontaktował się ze schroniskiem i właściciel schroniska zdementował to pomówienie.

Suczka siedzi zamknięta w klatce, jest przerażona, boi się, tęskni za mną, ujada na wszystkich, nie daje się nikomu dotknąć, a na mnie skakała z radości, gdy mieszkała ze mną.

Sąd nie orzekł przepadku moich zwierząt, sąd nie skazał mnie za znęcanie się nad zwierzętami, pies cierpi wyrwany z rodzinnego domu - nie ma żadnego powodu by pies był przetrzymywany w schronisku 60 km od miejsca zamieszkania skoro ma kochający dom w Czuktach.

Ja chcę zabrać ze schroniska wszystkie moje psy, a zwłaszcza ukochaną Amari.
Nie rozumiem dlaczego rada gminy Kowale Oleckie chce wydawać miesięcznie 1500 zł na utrzymanie psów, które mają swój dom w Czuktach. Czy ci radni w ogóle myślą jak trwonią gminne pieniądze?

Wszak od roku wójt przetrzymuje w schronisku moje dwie małe suczki, które w dniu wyjazdu również nie były zagrożone utratą życia, ani zdrowia - były dobrze odżywione, zadbane, zdrowe, zaszczepione, odrobaczone.

Twardy dowód niewinności

Dzisiaj zawiozłam do prokuratury twardy dowód mojej niewinności, albowiem zostałam fałszywie oskarżona przez Kozłowską o rzekome głodzenie zwierząt.

Oto dowód, że zwierzęta nie są u mnie głodzone: jaja!

Moje kury znoszą mnóstwo jaj!
Kury zagłodzone nie znoszą żadnych jaj, czyli moje kury są bardzo dobrze karmione i tak były karmione wszystkie zwierzęta - wszystkie zwierzęta na moim gospodarstwie były dobrze karmione.

Nikt ich nie głodził jak oszczerczo pluje na internecie Kozłowska z pseudo fundacji niby pro zwierzęcej. Jej fundacja to fundacja pro kasiora.
Babsko chciwe tylko tam atakuje, gdzie spodziewa się grubych profitów w postaci cennych, rasowych zwierząt. Przejmuje cudzą własność by na niej zarabiać.

Na moich koniach zarobiła już 30.000 zł i teraz używa tej kasy, by korumpować weterynarzy, aby wystawili fałszywe oceny zdrowia zrabowanych koni.

Indianka

Sylwester 2021/2022

https://youtu.be/-mklxyZN__k