Oto radosne smsy od prawników, którzy pomogli mi wygrać z ekoterrorystami :)
sobota, 25 grudnia 2021
Radosne smsy o wygranych sprawach sądowych Indianki :)
Oto radosne smsy od prawników, którzy pomogli mi wygrać z ekoterrorystami :)
piątek, 24 grudnia 2021
Hodowca Niezłomny znokautował ekoterrorystów
piątek, 17 grudnia 2021
Dobre rokowania w sprawach koni
niedziela, 29 sierpnia 2021
poniedziałek, 26 lipca 2021
Warzywa i zioła Indianki do surówki
pietruszka, szczypior, sałata, ogórki, ogórki melonowe, rukola, majeranek, cukinia.
#ziele #zioła #DzikaKuchnia #warzywa #SuroweWarzywa #SurowaKuchnia #pietruszka
#pietruszka #szczypior #sałata #ogórki #OgórkiMelonowe #rukola #majeranek #cukinia.
#Czukty #RanchoNaMazurachGarbatych #RanchoRomanticaRebelle #GminaKowaleOleckie
Izabella INDIANKA Redlarska
środa, 21 lipca 2021
Zaproszenie do walki o uratowanie zrabowanych zwierząt
wtorek, 20 lipca 2021
Była próba blokady zbiórki przez ekoterrorystów
Zbiórka na walkę z ekoterrorem
Jestem hodowcą z wieloletnim stażem i doświadczeniem. W roku 2002 przeniosłam się z wygodnego mieszkania w Szczecinie, na wieś, na Mazury, by hodować piękne, szlachetne konie i inne sympatyczne zwierzęta.
Przez kilkanaście lat ciężkiej pracy dorobiłam się stad cudownych, dorodnych zwierząt. Wyhodowałam osobiście, sama - stadko prześlicznych, rajdowych koni oraz stado 50 owiec i kóz. Konie wyhodowałam do rajdów konnych po Mazurach, które chciałam organizować, oraz do pomocy dla mnie na gospodarstwie przy pracach zbyt ciężkich dla człowieka, a lekkich dla koni.
Na hodowlę owiec namówiły mnie kobiety z internetu, które chciały mieć dostęp do różnorodnej, pięknej wełny owczej. Miałam zbyt na to runo.
Kozy zaś hodowałam na mleko - dawniej miałam większe stado kóz składające się z 50 mlecznych kóz, które następnie sprzedałam, a kilka lat temu postanowiłam stado odbudować by wrócić do wyrobu serów kozich i innych przetworów mlecznych.
Na moim gospodarstwie poza końmi, owcami i kozami żyły także kury, psy, koty.
Wszystkie zwierzęta kochałam i dbałam o nie najlepiej jak można. Miały u mnie raj na Ziemi. Ten raj wypatrzyło zawistne i chciwe oko prezeski fundacji pseudo pro zwierzęcej, która postanowiła za darmo przejąć moje zwierzęta, w pierwszej kolejności oczywiście moje cudnej urody, rasowe konie z ponad 100 letnim rodowodem.
Napadła na mnie 3 maja 2018 roku w środku nocy i ukradła mi stado 50 owiec i kóz, oraz próbowała także pojmać moje konie. Wtedy się jej to nie udało, ale zaatakowała ponownie 8 kwietnia 2019 roku i wywiozła tym razem wszystkie konie oraz dodatkowo pięknego, białego owczarka środkowoazjatyckiego z rodowodem oraz kilkanaście kóz i owiec z odbudowywanego przeze mnie z mozołem stadka.
W sumie ukradła mi wszystkie zwierzęta. Zrabowane zwierzęta celowo głodziła i truła dla celów procesowych, aby uzyskać jak najgorsze opinie weterynaryjne. Wynajęci przez nią weterynarze nie badali moich zwierząt na moim gospodarstwie, gdzie one były w bardzo dobrej kondycji, zdrowe, prawidłowo odżywione, ale dopiero kilka tygodni i miesięcy po ich wywiezieniu i przegłodzeniu.
Dodatkowo urządziła na mnie wielką, nienawistną, oszczerczą nagonkę, która utrudniła mi współpracę z weterynarzami, którzy wcześniej świadczyli usługi dla moich koni w roku 2018.
Pod wpływem tej nagonki, gdy była potrzebna pilna pomoc dla dwóch koni, które zachorowały i osłabły w wyniku komplikacji po szczepieniu (w tym jedna klacz miała dodatkowo wypadek na polu z którego już nie wyszła żywa) niestety ci weterynarze odmówili pomocy moim koniom i jedno źrebię padło na kolkę, a klacz podczas porodu.
Ta ogromna strata całej linii wspaniałej Dakoty była dla mnie ogromnym ciosem. Pochorowałam się i gdy kilka dni później przyjechały fundacyjne hieny kraść pozostałe moje konie, byłam bardzo osłabiona i ledwo oddychałam, a ci ekoterroryści przyjechali się pastwić nade mną i moimi zwierzętami. Włamali się do mojego domu i ukradli mi psa, dokumenty sądowe i weterynaryjne oraz hodowlane. Mnie skuli w kajdanki, bo filmowałam, jak mnie okradają, jak kradną moje konie.
Koniokrad dusił ostrym, twardym powrozem moją ukochaną klacz Indianę, a pozostali płoszyli moje konie. Wyłapali je i przemocą załadowali na trajlery oraz wywieźli setki kilometrów od ich domu, aby głodzić je dla celów procesowych - tak, jak było to zrobione z owcami i kozami rok wcześniej.
Moja klaczuś Indiana przeżyła ze mną szczęśliwie na moim sielankowym gospodarstwie kilkanaście lat swojego życia, by w wieku dojrzałym być brutalnie pojmaną i uprowadzoną z mojego gospodarstwa. Pozostałe konie też były ze mną blisko zaprzyjaźnione i ufały mi - zawsze byłam dla nich dobra i one wiedziały, że mogą mi ufać. Gdy szłam po nie na łąkę - szły za mną posłusznie bez uwiązów, wierne jak psiaki.
Moje wszystkie zwierzęta miały na moim Rancho wolność i swobodę, mnóstwo smakowitej paszy, urozmaicony teren do wypasu i galopu. Na farmie mojej znajdują się zadrzewienia, 8 stawów, trzy rzeczki - wszystko co potrzebne zwierzętom do szczęścia. Jest też ogromna stajnia kamienna zdolna pomieścić wszystkie moje zwierzęta.
Drewutnia zaś, która niestety się rozpadła, nadaje się jeszcze do wykorzystania na owczarnię po jej adaptacji.
Moje Rancho jest porośnięte gęstą trawą i zdrowotnymi ziołami. Moje wszystkie zwierzęta bardzo dobrze się rozwijały na moich pastwiskach. One tu miały raj.
Dla wszystkich moich koni, owiec i kóz te brutalne, bezwzględne porwania to był ogromny szok. Owce i kozy najbardziej ucierpiały. albowiem ich życie za sprawą tychże ekoterrorystów zamieniło się w gehennę. Aż 20 owiec i kóz zmarło w męczarniach w rękach ekoterrorystów, którzy ograbili moje gospodarstwo, a także niepoliczone jagnięta i koźlęta, które się jeszcze w dziuplach rabusiów urodziły po wywiezieniu stada.
Owcze i kozie matki głodzone przez bezwzględnych oprawców straciły z głodu mleko i ich noworodki nie miały co pić, a ich pseudo opiekunowie nie zadali sobie trudu, by je poić sztucznym mlekiem i te maleństwa też poumierały.
Gdy rozmawiałam z urzędniczką odpowiedzialną za moje owce i kozy, ona zimno stwierdziła, że "jagnięta i koźlęta umierają i będą umierały". Tam nikt nie dbał o nie. Oni tylko zadbali o sfałszowanie dokumentów, o fałszywą narrację w tych dokumentach.
W wyniku tego ataku na moje gospodarstwo, grabieży, oszczerczego linczu w internecie i powiecie straciłam niewielkie dotacje rolnicze i zostałam zrujnowana. Nie stać mnie na wynajem prawnika z wyboru, a ta prawniczka przyznana z urzędu - nie odpowiada na moje emaile ani telefony. Czuję się zagubiona.
Rabusie w oparciu o swoje fałszywe zeznania założyli mi sprawy karne, zaś sprawy z mojego zawiadomienia tutejszy sąd nie dopuścił na wokandę.
Zbieram pieniądze na kompleksową pomoc prawną i merytoryczną. Moim celem jest odzyskanie moich zwierząt, czci i honoru, które zostały zbrukane przez ekoterrorystów i ich oszczerstwa oraz manipulacje.
Mój przypadek jest bardzo skomplikowany i złożony. Więcej dokładnych informacji na temat tego kto i jak mnie okradł i jakich użył metod manipulacji materiałem dowodowym, fałszerstw, pomówień, oszczerstw - znajdziecie na moim blogu www.kreatywnaromantyczka.blogspot.com
Chcę zebrać pieniądze na kompleksową pomoc prawną i merytoryczną, a następnie na adaptację drewutni na owczarnię. Tam kiedyś, gdy jeszcze budynek stał i był w niezłym stanie - mieszkały zwierzęta. Niestety, od kilku lat jest zamknięty dla zwierząt i jest użytkowany jako magazyn drewna, paszy, słupów ogrodzeniowych itp. rzeczy. Ten budynek jest tak obszerny jak stajnia Hiacyntówka i w nim chciałabym urządzić owczarnię po jego kapitalnym remoncie i adaptacji.
Każda złotówka pomocy się liczy, albowiem obecnie jestem zasypana papierami sądowymi, nad którymi już nie panuję. Próbuję obecnie to wszystko uporządkować i ogarnąć się. Potrzebuję pomocy w zebraniu materiału dowodowego, świadczącego o tym, że moje zwierzęta miały tutaj dobre życie, zanim zostały brutalnie porwane.
Przyznam, że dopiero teraz zakładam tę zbiórkę, ponieważ wcześniej byłam zbyt przytłoczona ciężarem tego co mnie spotkało, miałam głęboką, paraliżującą wręcz depresję. Nie byłam w stanie się bronić przed tą zorganizowaną grupą przestępczą. Teraz próbuję zmusić się do walki na wyższym poziomie, bo moje dotychczasowe, spóźnione próby zawiodły.
Pamiętajcie, że ekoterroryści rabują coraz więcej gospodarstw polskich i są coraz bardziej bezwzględni. To okropni ludzie bez czci i honoru, którzy dla profitów z rabunku cudzego mienia są w stanie do najgorszych oszustw, oszczerstw, hejtów. Nie wierzcie im. Zadawajcie im pytania. Sprawdzajcie ich pomówienia i bezczelne kłamstwa. Także w moim przypadku doszło do manipulacji przez zbrodniczą fundację, która ukradła i doprowadziła do śmierci kilkadziesiąt moich owiec i kóz.
Fundacja skrupulatnie fałszuje dokumentację, manipuluje zdjęciami, retuszuje je, wstawia zdjęcia z innych farm, bądź stare zdjęcia z innego kontekstu, do którego dopisuje swój fałszywy scenariusz - po prostu oszczerstwa, albowiem na oszczerstwach ten patotwór bazuje - wszystko po to, by tylko wyłudzić datki od naiwnych darczyńców i trwale przejąć cudzą własność, cudze zwierzęta.
Ta kobieta, która mnie okradła zarobiła na mnie minimum 30.000 złotych na samych zbiórkach publicznych, a ponadto wystawiła rachunki na kilkadziesiąt tysięcy za przetrzymywanie zrabowanych koni. Ona żyje z rabunku zwierząt właścicielskich i dla niej się nie liczy dobro rabowanych zwierząt, dlatego jest taka ogromna śmiertelność wśród zrabowanych przez nią zwierząt. Zwierzęta wywiozła jako zdrowe, czyste, nakarmione, zadbane, a one po ich porwaniu zostały wyniszczone i doprowadzone do śmierci.
To jest tutaj moja pierwsza zbiórka, nie mam doświadczenia w takich ogłoszeniach. Proszę o wyrozumiałość. Cel zbiórki jest szczytny - uratować z rąk oprawców te zwierzęta, które ten terror i gehennę przeżyły. Nadto, jeśli mi się uda odzyskać moje zwierzęta, będę pomagać innym poszkodowanym rolnikom. De facto - już to robię. Informuję cały świat o sposobach przejmowania inwentarza metodą "na zwierzaka". Tu chodzi o pieniądze, o korzyści, a nie o ratowanie zwierząt. Matactwa i krętactwa oraz manipulacje fundacji i osób z nią powiązanych są na porządku dziennym.
Na filmie są moje śliczne, szczęśliwe konie zrabowane przez fundację, a na foto mój aktualny piesio. Niestety, moja najukochańsza suczka Amarii siedzi zamknięta od dwóch lat w klatce i tęskni za mną, a ja za nią. Proszę, pomóżcie mi odzyskać moje zwierzęta.
Proszę, udostępniajcie moją zbiórkę wszędzie, gdzie się da, bo ja jestem przez fundację i jej klakierki non stop atakowana i blokowana na Facebooku.
Tutaj więcej na temat moich zwierząt oraz ekoterroru, którego ofiarą padłam ja i moje ukochane zwierzęta:
https://zwierzetaindianki.blogspot.com/
https://www.instagram.com/izabella_redlarska/
https://www.youtube.com/user/IndiankaCreative/videos?view=0&sort=da&flow=grid
Jestem realną osobą, prawdziwym, potwornie skrzywdzonym hodowcą.
Zachęcam do kontaktu telefonicznego i Facebookowego.
Hodowca Izabella Redlarska, Rancho Romantica Rebelle,
Czukty 1, 19-420 Kowale Oleckie, Woj.Warmińsko-Mazurskie, +48506200135
https://www.facebook.com/izabella.redlarska.1/
A tutaj link do zbiórki: pomagam.pl/pfafbh
Zachęcam do wpłat.
poniedziałek, 5 lipca 2021
wtorek, 29 czerwca 2021
Cenne zioła na moich łąkach
Na moich pastwiskach rosną także drzewa owocowe zarówno starsze jak i młode. Moje wszystkie zwierzęta kopytne uwielbiają jabłka i gruszki oraz śliwki z moich drzew.
Moje bioróznorodne pastwisko ma wysokie walory zdrowotne dla zwierząt korzystających z jego roślinności. Ogromna bioróżnorodność moich pastwisk jest ogromną ich zaletą. Daje różnorodną, bogatą w białko, włókno i witaminy oraz minerały paszę oraz urozmaica wypas swoim wielobarwnym i wielozapachowym konglomeratem roślin. Dzięki moim pastwiskom moje zwierzęta przez wiele lat były okazami zdrowia i bardzo dobrze się na nich chowały i rozwijały.
Wszystkie moje zwierzęta swobodnie wypasały się przez całe lata na wszystkich moich pastwiskach w całym okresie wegetacyjnym, a także miały możliwość swobodnego przemieszczania się w okresie zimowym w celu zażywania ruchu oraz Słońca oraz picia wody z niezamarzającego stawu.
Szczepionki nie były potrzebne, gdyż utrzymywane w sposób maksymalnie zbliżony do naturalnego zwierzęta były zahartowane, wytworzyły naturalny, silny system immunologiczny, który chronił je przed zachorowaniami.
Niestety w roku 2018 po kradzieży owiec i kóz przez fundację Molosy Adopcje i pod wpływem hejtu uskutecznianego na internecie przez właścicielkę fundacji Molosy Adopcje - zaszczepiłam konie i to okazało się błędem, ponieważ te szczepionki uszkodziły naturalny system odporności moich koni w wyniku czego dwa konie zachorowały i padły.
Izabella INDIANKA Redlarska
poniedziałek, 28 czerwca 2021
Zadrzewione, zielone pastwisko na Rancho Romantica Rebelle
Drzewa dają schronienie przed Słońcem, wiatrem i deszczem.
Konie moje przed deszczem się nie chowają - lubią deszcz. Deszcz je chłodzi i myje. Moje konie lubią wodę. Chętnie wchodzą do wody, do moich stawów i oczek wodnych, które im zapewniam. Moje konie lubią się taplać w wodzie, a ja lubię patrzeć jak są szczęśliwe.
#pastwisko🏇 #NaturalnePastwisko #NaturalnaŁąka #RanchoDeRebelle #RanchoNaMazurachGarbatych #RanchoIndianki
Izabella INDIANKA Redlarska
niedziela, 27 czerwca 2021
Niedzielna przejażdżka rowerowa
Dzisiaj udałam się na przejażdżkę rowerową celem zbioru ziół i kwiatów. 😊
Izabella INDIANKA Redlarska
sobota, 26 czerwca 2021
Praca wre
Izabella INDIANKA Redlarska
piątek, 25 czerwca 2021
Kompostowy coldframe czyli genialny inspekt Indianki
Służy mi do uprawy ogórków o podwyższonych wymaganiach cieplnych czyli np. melonowych i szklarniowych.
Mam do niego folię do zakrycia całości w oparciu o te ściany kompostowe. Na razie folia nie jest potrzebna, bo jest bardzo ciepło.
Kompostowy coldframe powstał w tym roku. Jego budowa została zakończona niedawno, więc nie było możliwości, żeby go wykorzystać wcześniej.
Natomiast w przyszłym roku już będzie możliwość aby go wczesną wiosną wykorzystać do uprawy warzyw wymagających ochrony przed chłodem i przymrozkami wiosennymi.
Ogromną zaletą kompostowego coldframa jest to, że nic nie kosztuje i jest ogromny. Na ścianach coldframa też można uprawiać warzywa.
Izabella INDIANKA Redlarska
Ogórki
INDIANKA
Moje pastwisko
Izabella INDIANKA Redlarska
czwartek, 24 czerwca 2021
niedziela, 30 maja 2021
Moja cudna jabłoń w pełnym rozkwicie 😍
Tylko takie lubię i szanuję. 😍
To prawdziwe drzewo, a nie jakiś tam karłowaty, niskopienny cherlak. 😎
#DrzewaOwocowe, #Jabłoń, #JabłońWysokopienna, #sad, #SadIndianki, #OgrodyIndianki,
#RanchoDeRebelle, #RanchoNaMazurachGarbatych, #RanchoRomanticaRebelle, #sielanka
Izabella INDIANKA Redlarska
sobota, 29 maja 2021
wtorek, 25 maja 2021
Siew orzechów laskowych
Posadziła też skiełkowany bób.
#FrugalLiving
sobota, 3 kwietnia 2021
Jaja wielkanocne :)
Izabella INDIANKA Redlarska
piątek, 26 marca 2021
Sezon ogrodowy otwarty
Wypuściłam też kury na dwór, bo sucho i ciepło oraz słonecznie było. Kury zadowolone. Zaczynają się nieść. Psom i kotom mięso surowe dałam. Z apetytem schrupały. Sama zjadłam jajecznicę na smażonej cebuli, z surówką z brukwi i rzepy. Trzeba posiać w tym roku więcej brukwi i rzepy, bo świetnie się przechowuje i długo służy do jedzenia.
Izabella INDIANKA Redlarska
czwartek, 11 marca 2021
Osuszyłam łąkę w 2017 roku
Moje owieczki 💗
Zielone podwórko i stajnia zwierząt
Nożyce do strzyżenia owiec
Sielanka owiec wiosną 2017 roku
czwartek, 25 lutego 2021
Wyhodowałam nowe warzywo
Izabella INDIANKA Redlarska
środa, 24 lutego 2021
Nowy obrus
Zakwitły też dziś narcyzy w domu.
Izabella INDIANKA Redlarska
wtorek, 16 lutego 2021
Azyl polityczny w Gdańsku
W nocy 2 lutego 2021 roku zostałam uprowadzona z domu i wywieziona na komendę w Olecku, a następnie przewieziona na komendę policji w Ełku, gdzie byłam uwięziona po raz pierwszy raz w życiu w areszcie na polecenie skorumpowanego prokuratora Pawła Truchana z Olecka, którego rodzina jest zamieszana w kradzież mojego mienia z mojego gospodarstwa.
3 lutego 2021 roku wywieziono mnie z komendy policji w Ełku do Olsztyna.
Tam zostałam poddana wbrew mojej woli badaniom psychiatrycznym na zlecenie tego prokuratora.
Po badaniach prokurator nie zapewnił mi powrotu i nie zostałam odwieziona do domu czym naraził mnie na wychłodzenie organizmu i ryzyko wypadku samochodowego podczas próby powrotu do domu autostopem. Tego typu działania noszą znamiona zamierzonych represji mających doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu i życiu osoby represjonowanej.
Z domu, z łóżka wyciągnięto mnie bez grosza w kieszeni.
Olsztyn znajduje się 200 km od mojego miejsca zamieszkania.
Nie miałam czym i za co wrócić do domu, ani środków by wynająć sobie pokój ma noc. Przypominam, że to jest śnieżna, mroźna zima oraz lockdown i to nie jest czas na podróż autostopem.
Skontaktowałam się z przyjaciółmi w Gdańsku i oni próbowali mi znaleźć nocleg w Olsztynie co okazało się niemożliwe z uwagi na lock down.
Wszystkie pensjonaty i hostele były zamknięte. Przyjaciele podjęli próby znalezienia mi noclegu u osoby prywatnej. Na początek znaleźli mi miejsce, gdzie mogłam przyjść, zagrzać się i zjeść ciepły posiłek. Było to mieszkanie prywatne nauczycielki.
Znalezienie miejsca na nocleg u osoby prywatnej w Olsztynie przeciągało się, robiło się późno i ciemno, w związku z czym została podjęta decyzja o transporcie do Gdańska.
Organizacja prowadzona przez solidarnościowych kombatantów walki o wolność zapewniła mi pomoc bytową, psychologiczną i prawną w Gdańsku, gdzie udzielono mi azylu od nocy 3 lutego do dnia 12 lutego 2021.
Przez pierwsze 3 dni po wywiezieniu mnie z farmy próbowałam dojść do siebie. Potem ogarnęłam się i zaczęłam działać.
Złożyłam zażalenie na działania prokuratora i skargę do prokuratury generalnej.
W dniu 18 lutego 2021 będzie rozpoznanie mojego zażalenia przez sąd Olecki. Ponieważ do tej pory żadne moje zażalenie nie zostało rozpatrzone przez tutejsze komunistyczne organy z korzyścią dla mnie, rokowania w tej sprawie nie są pozytywne.
Komunistyczne organy i instytucje oleckie są ściśle ze sobą powiązane zawodowo, towarzysko, a nawet rodzinnie. Pracują w nich od pokoleń ludzie wywodzący się środowiskowo że struktur głębokiej komuny. W tych warunkach nie ma szans na obiektywne rozpatrzenie jakiegokolwiek zażalenia osoby poszkodowanej przez prokuratora Pawła Truchana.
Jest mi potrzebna pomoc prawna do wyniesienia wszystkich spraw z Olecka do Szczecina, gdzie jest szansa na obiektywne rozpatrzenie wszystkich spraw którymi jestem atakowana przez lokalne struktury komunistyczne nie szanujące ani człowieka, ani jego podstawowych praw do spokojnego i bezpiecznego życia i pracy oraz niczym nie zakłócanej hodowli zwierząt.
Hodowca Niezłomny
sobota, 16 stycznia 2021
Bandzior pilnuje wejścia do domu
Łańcuch ma 6 metrów długości i sięga na ganek do jego legowiska i oczywiście przed ganek, gdzie ma swoje stanowisko obserwacyjne.
Bandzior zaakceptował moje mniejsze pieski.
Z kotami i koziołkiem się oswaja.
Koty ja wynoszę na dwór osobiście, tak, żeby on nie mógł sięgnąć, a gdy wracają do domu, to przez okno w piwnicy, które im otwieram na ten moment, bo koty boją się przechodzić obok Bandziora, nawet, jeśli do nich nie sięga.
Te środki ostrożności są konieczne, ponieważ mimo tego, że pies jest na łańcuchu może zagryźć. Jego socjalizacja z moimi zwierzętami jeszcze sporo potrwa. Tam, gdzie wcześniej był, zagryzał wszystko, co weszło mu na jego podwórko.
U mnie jak na razie zaakceptował moje pieski i bardzo powoli oswaja się z moimi kotami. Moje koty widział wielokrotnie i już jego reakcje nie są takie gwałtowne jak na początku, ale cały czas muszę go jeszcze bardzo pilnować.
Codziennie, gdy wynoszę koty na podwórko, pokazuję je z odległości Bandziorowi i tłumaczę mu, że to są nasze koty i nie wolno ruszać. Tak jakby powoli zaczynał rozumieć. Jednak jego instynkt jest bardzo silny i nie można dopuszczać do konfrontacji.
Z kolei wiem, że gdyby pojawił się na moim podwórku obcy, wielki pies albo wilk to Bandzior sobie z nim da radę i go przepędzi. Podobno jest bardzo cięty szczególnie na duże psy.
Izabella INDIANKA Redlarska
Sylwester 2021/2022
https://youtu.be/-mklxyZN__k
-
Tutaj akurat zdjęcia z 6 kwietnia 2019 roku. Moje konie na wybiegu. Czyste, zadbane. Nakarmione i napojone. Na foto Indiana i Dar.