Sobota minęła w ogrodzie, na sadzeniu róż i próbie uspokojenia znerwicowanego napadem i grabieżą serca. Indianka martwi się o swoje bezpieczeństwo i swoich zwierząt. Boi się, że mafijni złodzieje ukradną jej piękne konie. Martwi się o owce krzywdzone przez bandycką, bezwzględną fundację i wójta łajdaka. Nie wiadomo, co im tam jeszcze robią, aby wyglądały na zaniedbane i bite :(((
Brunhilda urzędowała dziś w ogrodzie nad rzeką, gdzie urządziła sobie kącik rekreacyjny i obiadowy.
Tam sobie pichci posiłki.
Brunhilda udziela się w ogrodzie codziennie. Kopie grządki.
Indianka zaś sadzi rozmaite sadzonki i wysiewa warzywa.
Ogród powoli się zapełnia.
Chamskich zbirów z Olecka i Kowal na razie nie widać.
Nie widać też uprowadzonych chamsko owiec i kóz.
Nad farmą wisi smutek i niepokój.
Indianka